W 17. urodziny mojego syna mama zażądała, żeby moja siostra dostała jego mustanga — wtedy wszedł tata z kijem baseballowym w ręku.

Tyler natychmiast dołączył do klubu robotyki i zaprzyjaźnił się z dziećmi, które podzielały jego zainteresowania.

Jego reputacja, którą zyskał dzięki filmikowi, który stał się viralem, wyprzedziła go, ale nie w sposób, którego się obawiałem.

Pozostali studenci traktowali go jak osobę, która przeżyła coś traumatycznego – i tak było.

Nauczyciele okazali mu szczególną łaskę w okresie przejściowym.

Doradca szkolny kontaktował się z nim co tydzień, aby upewnić się, że dobrze sobie radzi.

„Jak się naprawdę czujesz?” – zapytał dr Patterson podczas jednej z sesji.

Tyler początkowo zgodził się, żebym usiadł, dopóki on nie poczuje się komfortowo.

„Lepiej niż się spodziewałem” – powiedział Tyler. „Szczerze mówiąc, myślałem, że wszyscy będą mnie traktować jak dziwaka, ale przeważnie są po prostu mili. Kilka dzieciaków pytało o ten filmik, ale nie w złośliwy sposób. Raczej nie mogli uwierzyć, że dorośli naprawdę to zrobili”.

„Jak się czujesz, kiedy ludzie o tym wspominają?”

Tyler się nad tym zastanowił.

„Chyba zawstydzony. Ale też trochę ulżony. To się stało, ludzie wiedzą i nie muszę udawać, że nie. Moja stara szkoła byłaby inna, bo wszyscy znali moją rodzinę. Tutaj? Nikt nie ma takiego kontekstu.”

Nowy początek bardzo mi pomógł.

Tyler mógł być sobą, nie musząc dźwigać ciężaru reputacji rodzinnej ani kłopotu związanego z obecnością wspólnych znajomych, którzy znali jego rodziców.

W październiku w pełni zintegrował się z nowym kręgiem towarzyskim.

Moja nowa praca w szpitalu wiązała się z lepszym wynagrodzeniem i świadczeniami, a także bardziej dogodnym dojazdem.

Dyrektor ds. pielęgniarstwa, który mnie zatrudnił, był świadomy mojej sytuacji.

Wideo, które stało się viralem, dotarło także do niej.

Zrobiła wszystko, co mogła, żeby okazać wsparcie.

„Dbamy tu o nasz personel” – powiedziała mi dyrektor Michelle Washington podczas szkolenia wstępnego. „Przeszliście przez coś traumatycznego i jeśli potrzebujecie elastyczności podczas adaptacji, po prostu się ze mną skontaktujcie”.

Rzadko potrzebowałem specjalnych udogodnień, ale świadomość, że są dostępne, pomagała.

Moi współpracownicy byli profesjonalni i życzliwi, nigdy nie wtrącali się w moje życie prywatne, a jednocześnie byli przyjaźnie nastawieni.

Atmosfera w szpitalu wydawała się zdrowsza niż w poprzednim, gdzie plotki i dramaty były powszechne.

Pod względem finansowym sytuacja poprawiła się dramatycznie.

Mieszkanie z babcią Rose bez płacenia czynszu oznaczało, że całą swoją pensję mogłam przeznaczyć na odbudowę oszczędności i zabezpieczenie przyszłości Tylera.

Pieniądze z ugody pozostały nietknięte na jego koncie studenckim i przynosiły odsetki.

Po raz pierwszy od lat nie żyłem od wypłaty do wypłaty.

Babcia Rose próbowała dokładać się do wydatków domowych, co doprowadziło do naszej jedynej prawdziwej kłótni.

„Płacę za zakupy” – upierała się w sobotni poranek przed naszą wyprawą na zakupy. „Pozwalacie nam tu mieszkać za darmo. Przynajmniej mogę kupić jedzenie”.

„Pozwalasz nam tu mieszkać za darmo” – powtórzyłem. „Minimum, co mogę zrobić, to kupić jedzenie”.

„Mam tyle pieniędzy, że nie wiem, co z nimi zrobić, a ty odbudowujesz się po poważnej katastrofie. Pozwól, że pomogę”.

„Pomagasz. Pomogłeś więcej, niż możesz sobie wyobrazić.”

„Ale muszę coś wnieść, inaczej poczuję się jak darmozjad”.

Poszliśmy na kompromis.

Podział kosztuje pół na pół.

Choć podejrzewałem, że Babcia Rose potajemnie zapłaciła więcej, niż jej się należało, kiedy nie patrzyłem.

Wciskała Tylerowi dwadzieścia dolarów za pomoc w pracach ogrodowych i nagle zapomniała, kiedy próbowałem jej zwrócić pieniądze.

Rachunki za terapię Tylera były znaczne, ale konieczne.

Znaleźliśmy znakomitego psychologa, dr. Raymonda Torresa, który specjalizował się w traumie rodzinnej.

Tyler początkowo stawiał opór, twierdząc, że wszystko jest w porządku, ale babcia Rose przekonała go, żeby spróbował.

„Proszę o wyrozumiałość” – powiedziała. „Sześć sesji. Jeśli naprawdę nie będzie to dla ciebie pomocne, przerwiemy. Ale daj mu prawdziwą szansę”.

Tyler się zgodził.

Podczas trzeciej sesji zaczął się otwierać i mówić o uczuciach, które wcześniej tłumił.

Doktor Torres pomógł mu uporać się nie tylko ze zniszczeniem samochodu, ale także z latami obserwacji zachowań rodzinnych, które normalizowały manipulację i faworyzowanie.

„Uczysz się być małym” – wyjaśnił dr Torres podczas wspólnej sesji, w której uczestniczyłem. „Nie oczekiwać zbyt wiele, nie prosić o nic, nie zajmować przestrzeni. To strategia przetrwania, którą dzieci rozwijają w rodzinach dysfunkcyjnych”.

„Nigdy o tym nie myślałem w ten sposób” – przyznał Tyler. „Po prostu uznałem, że nie powinienem być trudny”.

„Posiadanie potrzeb nie jest trudne. Oczekiwanie podstawowego szacunku nie jest zbyt dużym wymaganiem. Twoja rodzina nauczyła cię czegoś innego, ale się myliła”.

Podczas tych sesji Tyler zyskał język, który pozwolił mu opisać przeżycia, których nigdy wcześniej nie potrafił opisać.

Zaczął mówić głośniej.

Wyrażanie opinii.

Zajmując przestrzeń, na którą zasługiwał.

Pięknie było obserwować, jak nabiera pewności siebie.

Ja również uczęszczałam na terapię, aby uporać się z własnymi, trwającymi dziesiątki lat uwarunkowaniami.

Moja terapeutka, dr Lisa Friedman, pomogła mi zrozumieć wzorce, które uważałam za normalne.

„Byłeś kozłem ofiarnym” – wyjaśniła. „Każdy dysfunkcyjny system rodzinny potrzebuje kogoś takiego. Kogoś, kogo można obwinić. Kogoś, od kogo można wyciągnąć środki. Kogoś, kto przejmie na siebie ciężar dysfunkcji rodziny, żeby inni nie musieli się z nią mierzyć”.

„Ale dlaczego ja? Czemu nie Keith albo Vanessa?”

„Bo jesteś kompetentny i odpowiedzialny. Kozły ofiarne to zazwyczaj najsilniejsi członkowie rodziny, bo muszą tacy być. Złote dzieci są rozpieszczane i wspierane. Dostajesz krytykę i żądania. To na odwrót, ale przewidywalne”.

Zrozumienie dynamiki sytuacji nie ukoiło bólu, ale pomogło mi przestać obwiniać siebie.

Przez lata zastanawiałem się, co zrobiłem źle.

Dlaczego nie byłem wystarczający.

Odpowiedź była taka, że ​​system był ustawiony od samego początku.

Babcia Rose uczestniczyła w kilku sesjach ze mną, aby uporać się z własnym poczuciem winy, że nie interweniowała wcześniej.

„Wiedziałam, że twój ojciec jest trudny” – powiedziała doktorowi Friedmanowi. „Widziałam, jak faworyzował twoje rodzeństwo, stawiał ci wygórowane wymagania, ale powiedziałam sobie, że nie powinnam ingerować w jego wychowanie”.

„To częsty problem z granicami u dziadków” – powiedział łagodnie dr Friedman. „Pytanie brzmi, czy teraz powtarzasz ten schemat, czy go łamiecie”.

„Zepsuję to” – powiedziała stanowczo Babcia Rose. „Powinnam była interweniować lata temu. Nie popełnię więcej tego błędu”.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama

Aby zobaczyć pełną instrukcję gotowania, przejdź na następną stronę lub kliknij przycisk Otwórz (>) i nie zapomnij PODZIELIĆ SIĘ nią ze znajomymi na Facebooku.