„Idź do domu, Julian” – powiedziałem cicho.
Kiedy odszedł, nie płakałam. Nie miałam już dla niego łez. Wstałam z łóżka, moje nogi wreszcie były wystarczająco silne, by unieść mnie bez balkonika. Podeszłam do telefonu na korytarzu. Oszczędzałam minuty, czekając na odpowiedni moment.
Wybrałem numer, który zapamiętałem trzydzieści lat temu.
„Arthur Sterling” – głęboki, chrapliwy głos odpowiedział po trzecim dzwonku.
„Arthur” – powiedziałem. „To Maggie Sullivan”.
zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Aby zobaczyć pełną instrukcję gotowania, przejdź na następną stronę lub kliknij przycisk Otwórz (>) i nie zapomnij PODZIELIĆ SIĘ nią ze znajomymi na Facebooku.