Poszedłem za nią na zewnątrz, trzymając się wystarczająco blisko, żeby móc ją słyszeć, ale jednocześnie starając się sprawiać wrażenie osoby swobodnej.
Rozmowa nagle się urwała, gdy podeszła Lilia, jednak napięcie w powietrzu było na tyle gęste, że można było je przerwać.
„Czy wszystko w porządku?” zapytała Lilia, ale w jej głosie słychać było ostrzeżenie.
Marcus patrzył to na Cedrica, to na Lilię, jego twarz wyrażała niepokój.
„Nie mogę tego dłużej robić” – powiedział cicho. „To nie w porządku. Jud to dobry człowiek. Nie zasługuje na…”
„Marcusie” – warknęła Lilia lodowatym głosem. „Już o tym rozmawialiśmy”.
„O czym rozmawialiście?” – zapytałem, podchodząc bliżej.
Wszyscy trzej odwrócili się, żeby na mnie spojrzeć, a ja dostrzegłem na ich twarzach wypisane poczucie winy, choć w bardzo różny sposób.
Marcus wyglądał na chorego z wyrzutów sumienia.
Lilia wyglądała na rozgniewaną, że jej przerwano.
A co z Cedricem?
Cedric wyglądał jak człowiek, który od dłuższego czasu dźwiga straszliwy ciężar.
„Bess” – powiedział łamiącym się głosem – „nie powinnaś tu być”.
„Na moim własnym podwórku?” – Starałam się mówić spokojnie, mimo chaosu w piersi. „O czym właściwie rozmawialiście, czego nie powinnam słyszeć?”
Między nami zapadła cisza, którą wypełniał jedynie odgłos deszczu uderzającego o liście nad naszymi głowami.
W końcu Marcus przemówił.
„Nie mogę już tego robić” – powiedział, patrząc mi prosto w oczy. „Pani Holloway… są rzeczy, o których powinna pani wiedzieć. Rzeczy o…”
„Dość tego” – warknęła Lilia. „Marcus, mieliśmy umowę”.
„Jaka umowa?” – zapytałem.
Marcus spojrzał na Cedrica, a w jego wyrazie twarzy malowało się coś błagalnego.
„Powiedz jej” – powiedział. „Zasługuje na to, żeby wiedzieć, co się naprawdę dzieje”.
Cedric zamknął oczy.
Gdy je otworzył, przepełnił je tak głęboki ból, że zaparło mi dech w piersiach.
„Bess” – wyszeptał – „nigdy nie chciałem, żebyś dowiedziała się w ten sposób”.
„Dowiedzieć się czego?”
Ale gdy pytałam, w mojej głowie zaczynały się układać elementy układanki: oświadczenia na górze, tajemnicze zlecenia, zawoalowane groźby Lilii dotyczące sekretów i ochrony.
„To nie tak, jak myślisz” – powiedział Cedric z naciskiem. „To nie tak, jak ona chce, żebyś myślał”.
Lilia się zaśmiała.
Dźwięk przypominający tłuczone szkło.
„Och, ale ona myśli dokładnie tak, prawda, Bessie?” – powiedziała. „Twój oddany mąż zdradza żonę swojego syna. Taki banał”.
Spojrzałam na męża, szukając w jego twarzy prawdy.
„Cedric—”
„Nie mam romansu” – powiedział łamiącym się głosem. „Bess, nigdy bym tego nie zrobił”.
Zatrzymał się i bezradnie spojrzał na Lilię.
„Ale nie mogę tego wyjaśnić bez—”
„Bez czego?” – naciskałem.
„Bez niszczenia życia naszego syna” – dokończyła za niego Lilia z triumfalnym uśmiechem.
Świat wokół mnie zdawał się kręcić.
„Co wiesz o czym?”
Marcus zrobił krok naprzód, jego twarz była blada, ale zdecydowana.
„O pieniądzach” – powiedział cicho. „O tym, co Jud robił, żeby spłacić długi hazardowe. O kontach, które mu kazała otworzyć. O wypłatach. O umowach, do których go przekonała”.
„Marcusie” – ostrzegła Lilia.
Ale Marcus kontynuował, a słowa wypływały z niego, jakby powstrzymywał je od miesięcy.
„Wywierała presję na pana Hollowaya” – powiedział głosem pełnym obrzydzenia – „grożąc, że zniszczy Juda, jeśli nie będzie się zgadzał z jej kłamstwami – zmuszając go do udawania romansu, żeby ukryć to, co naprawdę robiła”.
Moje nogi prawie odmówiły mi posłuszeństwa.
Oparłem się o słupek ogrodzenia i wpatrywałem się w trzy twarze przede mną.
„Długi hazardowe?”
Cedric skinął głową ze smutkiem.
„Poker online. Zakłady sportowe. Zaczęło się skromnie, ale…”
Bezradnie rozłożył ręce.
„Jest winien ponad 100 000 dolarów, Bess. Niebezpiecznym ludziom”.
„To ona go w to wciągnęła” – powiedział Marcus. „Przedstawiła mu strony, zachęciła do stawiania większych zakładów. A potem, kiedy wszedł za głęboko, zaoferowała pomoc… za opłatą”.
Spojrzałem na Lilię, która obserwowała to odkrycie z czymś, co mogło być rozbawione.
„Jaka cena?”
„Cisza” – powiedziała po prostu. „Współpraca. Małżeństwo, które da mi dostęp do zasobów twojej rodziny”.
Jej ręka powędrowała na brzuch.
„I ubezpieczenie na przyszłość.”
„Dziecko” – wyszeptałam.
„Czyż nie Juda?” – dokończył cicho Marcus. „To moje.”
Nastąpiła ogłuszająca cisza.
Wokół nas wciąż padał deszcz, ale ja tego nie zauważałem.
Wszystko, co myślałam, że wiem o swojej rodzinie, o moim małżeństwie, o ostatnich kilku miesiącach, rozpadło się jak piasek.
Lilia zaczęła powoli i szyderczo klaskać w dłonie.
„No cóż” – powiedziała – „chyba już wyszło z worka. Pytanie brzmi, Bessie… co zamierzasz z tym zrobić?”
Konfrontacja w ogrodzie wywołała u mnie uczucie, jakby potrąciła mnie ciężarówka.
Po tym, jak wszyscy wyszli, siedziałem przez wiele godzin w salonie, gapiąc się w pustkę i próbując ogarnąć ogrom tego, czego się dowiedziałem.
Mój syn tonął w długach hazardowych.
Na mojego męża wywierano presję.
Moja synowa była wyrachowaną manipulatorką i zaszła w ciążę z dzieckiem naszego ogrodnika.
I jakoś musiałam znaleźć sposób, jak sobie z tym poradzić, nie niszcząc przy tym wszystkich, których kocham.
Następne kilka dni minęło w dziwnej, zawieszonej rzeczywistości.
Cedric i ja krążyliśmy wokół siebie niczym duchy. Obaj zdawaliśmy sobie sprawę, że wszystko się zmieniło, ale żaden z nas nie był gotowy, by się z tym zmierzyć.
Kilkakrotnie próbował mi wszystko wyjaśnić, podchodząc do mnie z tym swoim przerażonym spojrzeniem, ale za każdym razem podnosiłam rękę.
„Jeszcze nie” – powiedziałem mu. „Muszę pomyśleć”.
I tak zrobiłem.
Ciągle myślałam o hazardzie Juda — o tym, jak nie zauważyłam oznak jego uzależnienia.
O ofierze Cedrica, który przyjął rolę niewiernego męża, aby chronić naszego syna przed konsekwencjami jego wyborów.
O sieci kłamstw i manipulacji Lilii.
Ale najczęściej myślałem o Marcusie.
Następnego dnia oczywiście zrezygnował.
Zostawił notatkę, w której napisał, że wraca do swojego rodzinnego miasta i że jego usługi nie są już potrzebne.
Znalazłem notatkę schowaną pod doniczką z kwiatami przy tylnych drzwiach. Pismo autora było drżące i przepraszające.
Przepraszam za wszystko, przeczytałem. Nigdy nie chciałem, żeby to się stało. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.
Ale nie byłem zły na Marcusa.
Jeśli już, to było mi go żal.
Lilia była jak pająk, a on po prostu kolejną muchą złapaną w jej sieć.
Był wtorek następnego tygodnia, kiedy los wręczył mi klucz do wszystkiego.
Unikałem wchodzenia na górę — unikałem starego pokoju Juda, w którym znalazłem te przeklęte dokumenty finansowe.
Ale tego ranka usłyszałem płynącą wodę w łazience gościnnej, tej przylegającej do tego pokoju.
Lilia była tu znowu i traktowała nasz dom jak swoją osobistą oazę.
Poczekałem, aż usłyszę, że schodzi na dół, po czym sprawdziłem, czy nie zostawiła odkręconej wody.
To była głupia wymówka, ale musiałam coś zrobić — musiałam poczuć, że mam choć odrobinę kontroli nad tym chaosem.
Łazienka była nieskazitelnie czysta, jak zawsze po wizycie Lilii.
Była bardzo skrupulatna w sprzątaniu po sobie, nie pozostawiając po sobie żadnych śladów oprócz delikatnego zapachu drogich perfum.
Ale tym razem coś po sobie zostawiła.
Była schowana za toaletą – prawdopodobnie wypadła z jej torebki – długa, biała koperta, lekko pognieciona.
Serce zaczęło mi walić jak młotem, zanim jeszcze je otworzyłam.
Jakiś instynkt podpowiadał mi, że to ważne.
Wewnątrz znajdowała się pojedyncza kartka papieru z nagłówkiem GeneTech Laboratories.
Wynik testu DNA datowany zaledwie na trzy dni.
Moje ręce drżały, gdy czytałem kliniczny język, który czarno na białym wyjaśniał prawdę.
Wyniki testu na ojcostwo.
Matka: Lilia Catherine Holloway.
Dziecko: nienarodzone, urodzone drogą amniopunkcji.
Domniemany ojciec numer jeden: Jud Michael Holloway, wykluczony.
Prawdopodobieństwo ojcostwa: 0%.
Domniemany ojciec drugiego dziecka: Marcus Daniel Santos, nie wykluczony.
Prawdopodobieństwo ojcostwa: 99,7%.
Opadłem na zamkniętą deskę sedesową, papier w moich dłoniach drżał.
I oto było.
Dowód, którego potrzebowałem.
To nie było dziecko Juda.
To nawet nie było Cedric, jak twierdziła Lilia.
To było dziecko Marcusa.
Ale dlaczego zrobiła test na ojcostwo?
Jeśli planowała podać dziecko za Juda, to po co ryzykować potwierdzenie prawdy?
Odpowiedź przyszła do mnie w błysku przerażającej jasności.
Ubezpieczenie.
To była jej polisa ubezpieczeniowa.
Jej dowód na to, że może zniszczyć naszą rodzinę, kiedy tylko zechce.
Mogła w każdej chwili przedstawić ten test. Twierdzić, że Cedric zmusił ją do kłamstwa. Przedstawiać się jako ofiara wpływowego, starszego mężczyzny.
Zadbała o każdy szczegół, upewniając się, że ma przewagę bez względu na wszystko.
Usłyszałam kroki na schodach, szybko złożyłam kartkę i wsunęłam ją do kieszeni kardiganu.
Kiedy Lilia pojawiła się w drzwiach łazienki, spokojnie sprawdzałem kran.
„Bessie” – powiedziała, starając się zachować neutralny ton głosu – „nie wiedziałam, że tu jesteś”.
„Tylko upewniam się, że wszystko jest dobrze wyłączone” – powiedziałem, patrząc jej w oczy w lustrze. „Wiesz, jak potrafią być te stare rury”.
Skinęła głową, ale widziałem, że na jej twarzy maluje się nuta wyrachowania.
Zastanawiała się, czy coś znalazłem.
Gdybym zobaczył coś, czego nie powinienem był zobaczyć.
„Jak się czujesz?” zapytałem, odwracając się do niej. „Mam na myśli ciążę”.
„Dobrze” – powiedziała ostrożnie. „Jestem trochę zmęczona. Lekarz twierdzi, że wszystko wygląda normalnie”.
„To dobrze. Kiedy masz następną wizytę?”
„W przyszłym tygodniu” – powiedziała i zrobiła pauzę. „Jud idzie ze mną. Nie może się doczekać USG”.
Moje serce pękło z powodu mojego syna.
Jego radość była tak czysta, tak szczera.
A wszystko to było zbudowane na kłamstwach.
„Lilia” – powiedziałem cicho – „czy nie chcesz mi nic powiedzieć?”
Na moment jej maska opadła.
Widziałem tam niepewność.
A może nawet odrobina poczucia winy.
Ale potem powróciła chłodna kalkulacja.
„Co takiego?”
„Prawda”.
Wpatrywałyśmy się w siebie w tej małej łazience – dwie kobiety, które obie wiedziały o wiele więcej, niż mówiłyśmy.
Na koniec Lilia się uśmiechnęła.
Ten ostry, drapieżny uśmiech, którego uczyłem się nienawidzić.
„Prawda jest subiektywna, prawda, Bessie?” – powiedziała. „Jest to, co się wydarzyło, i jest to, w co ludzie wierzą. A czasami to, w co ludzie wierzą, jest ważniejsze niż fakty”.
Przeszła obok mnie w kierunku drzwi, po czym zatrzymała się.
„A tak przy okazji” – powiedziała swobodnym tonem – „chyba coś wypadło mi z torebki. Nie widziałeś niczego, prawda?”
Moja ręka instynktownie powędrowała do kieszeni, gdzie wyniki testu DNA cicho zgrzytały pod moimi palcami.
„Nie” – powiedziałem stanowczo. „Absolutnie nic”.
Przyglądała się mojej twarzy przez dłuższą chwilę, po czym skinęła głową.
„Jestem pewna, że się znajdzie” – powiedziała. „Ważne rzeczy zawsze się zdarzają”.
Po jej wyjściu siedziałem jeszcze długo w łazience, trzymając w ręku gazetę, która mogła wszystko zmienić.
Mogę to pokazać Judowi już teraz.
Ujawnij kłamstwa Lilii.
Uwolnij Cedrica od jej nacisku.
Ale wiedziałem, że to nie jest takie proste.
Jud byłby zdruzgotany. Nie tylko z powodu romansu, który tak naprawdę nie był romansem, ale także z powodu ujawnienia jego uzależnienia od hazardu. Z powodu długu, który w pierwszej kolejności naraził go na manipulacje Lilii.
Być może nigdy nie otrząśnie się ze wstydu.
A Marcus — biedny Marcus — który był taką samą ofiarą jak każdy z nas, zostanie wciągnięty z powrotem w ten bałagan, zmuszony stawić czoła konsekwencjom chwili słabości.
Ale gdy tak siedziałem i rozmyślałem o przerażonych oczach Cedrica i niewinnej radości Juda z powodu zostania ojcem, zdałem sobie sprawę, że prawda musi wyjść na jaw.
Może nie wszystko na raz.
Nie w taki sposób, który zniszczyłby wszystkich.
Ale jakoś — w jakiś sposób — kłamstwa musiały się skończyć.
Tego wieczoru zastałem Cedrica w jego gabinecie, wpatrującego się w papiery, których tak naprawdę nie czytał.
Gdy zapukałem do drzwi, spojrzał na mnie wzrokiem pozbawionym nadziei.
„Czy możemy porozmawiać?” zapytałem.
Skinął głową i wskazał na krzesło naprzeciwko biurka.
Usiadłem, wyjąłem test DNA z kieszeni i położyłem go na polerowanym drewnie między nami.
Jego twarz zbladła, gdy to przeczytał.
„Gdzie ty—”
„Zgubiła to” – powiedziałem. „W łazience na górze”.
Cedric przeczesał włosy dłońmi i nagle wyglądał jak każdy ze swoich 72 lat.
„Bess, mogę wyjaśnić.”
„Nie musisz się tłumaczyć” – powiedziałem cicho. „Wiem, że nie masz romansu. Wiem, że ona na ciebie naciskała. Wiem o hazardzie Juda”.
Spojrzał na mnie ze zdumieniem.
“Wiesz, że?”
„Marcus powiedział mi, zanim wyjechał.”
Pochyliłem się do przodu.
„Cedric… dlaczego po prostu do mnie nie przyszedłeś? Dlaczego nie zaufałeś mi i nie powiedziałeś mi prawdy?”
Jego oczy napełniły się łzami.
Pierwszy raz od 20 lat widziałam, jak mój mąż płacze.
„Bo nie mogłem znieść widoku, jak patrzysz na Juda w sposób, w jaki patrzyłaś na swojego ojca” – wyszeptał.
Te słowa podziałały na mnie jak fizyczny cios.
Mój ojciec również był hazardzistą.
Straciłem dom rodzinny, gdy miałem 16 lat.
Aby zobaczyć pełną instrukcję gotowania, przejdź na następną stronę lub kliknij przycisk Otwórz (>) i nie zapomnij PODZIELIĆ SIĘ nią ze znajomymi na Facebooku.