![]()
![]()
![]()
![]()
Marina wyszła za mąż tego samego dnia, w którym postanowiła uciec z domu. Była cicha, spokojna i marzyła o zostaniu weterynarzem, a nie o ślubie z wpływowym cygańskim baronem Rudolfem, który miał ponad czterdzieści lat. Jej rodzice, przerażeni jego władzą i obawiając się zemsty, zgodzili się na ślub, nawet jej o to nie pytając.
Wesele było wystawne – złote ozdoby, girlandy, muzyka. Marina stała blada jak ściana. Rudolf patrzył na nią uważnie, jakby już była jego własnością.
Gdy tylko wypowiedziane zostały ostatnie słowa ceremonii, Marinę zaprowadzono do domu, aby „przyzwyczaiła się do nowego życia”. Jej rodzice odetchnęli z ulgą i mieli zamiar wyjść… i wtedy to się stało.
Rudolf nagle podniósł rękę i nakazał zatrzymać muzykę.
„Nie poślubię jeńca!” – powiedział głośno, tak że wszyscy ucichli. „Chcę kobiety po swojemu. Ta dziewczyna się mnie boi. To wstyd – dla mnie i dla was”.
Wszyscy spojrzeli na siebie ze zdziwieniem.
Rudolph podszedł do Mariny i nagle... uklęknął przed nią.
„Marino, zostałem zmuszony, tak jak ty. Twojemu ojcu powiedziano, że nalegam na to małżeństwo. Ale to kłamstwo. Nie żenię się z kobietą wbrew jej woli. Jeśli chcesz, idź. Jeśli chcesz, zostań. Ty decydujesz.”
Rodzice Mariny zbladli. Zrozumieli, komu mogą zaufać... i jednocześnie uświadomili sobie, że byli pionkami w czyjejś grze.
Ale szok był dopiero początkiem.
Marina szepnęła cicho:
"Nie odejdę... dopóki nie dowiem się, kto nas zmusił."
Wśród tłumu podniósł się szmer.
Rudolph wstał, spojrzał Marinie w oczy i skinął głową:
„Więc słuchajcie wszyscy.”
Pstryknął palcami i dwóch jego ludzi przyprowadziło związanego kuzyna Mariny, człowieka, któremu jej rodzice całkowicie ufali.
Trząsł się i chodził nerwowo.
„Ten człowiek” – powiedział Rudolf – „chciał sprzedać za pieniądze swojego krewnego. Podrobił listy na moje nazwisko, twierdząc, że nalegam na to małżeństwo. Chciał hojnego „dziękuję” za pośrednictwo”.
Rodzice Mariny byli bez słowa.
„Ale najważniejsze” – kontynuował baron – „to, że po ślubie planował zabrać twoją córkę do Turcji i sprzedać ją do haremu. Moi ludzie dowiedzieli się o tym wczoraj”.
Nogi matki Mariny zmiękły.
Marina wzięła głęboki oddech. Rudolf delikatnie wziął ją za rękę:
Gdybym nie interweniował, zostałaby porwana jeszcze dziś wieczorem. Nakazałem zorganizowanie ślubu, aby schwytać przestępcę i zapewnić jej ochronę.
Cała wieś była w szoku.
„Ale… dlaczego mi nie powiedziałeś?” – wyszeptała Marina.
„Chciałem, żebyś sama dokonała wyboru” – odpowiedział cicho.
Długo patrzyła na jego twarz i po raz pierwszy zobaczyła nie ponurego barona, lecz mężczyznę, który zrobił wszystko, żeby ją uratować.
Marina zrobiła krok w jego stronę.
„Zostaję. Nie jako więzień... ale jako ktoś, kto jest ci wdzięczny”.
Jej rodzice płakali – z poczucia winy i ulgi.
Ślub przerodził się w prawdziwą uroczystość. Marina nie była już przestraszoną dziewczyną – stała się kobietą, która wybrała własną drogę.
A Rudolf? Po raz pierwszy od wielu lat poczuł, że obok niego stoi nie „zaaranżowana” panna młoda, ale kobieta, która sama go wybrała. A to było warte więcej niż wszystkie bogactwa świata.
Aby zobaczyć pełną instrukcję gotowania, przejdź na następną stronę lub kliknij przycisk Otwórz (>) i nie zapomnij PODZIELIĆ SIĘ nią ze znajomymi na Facebooku.